TEMAT: 2-3.02.2019 - Jakieś plany na weekend??

Poszukiwacze zaginionego licznika

I jak Tam Anetko? Znalazłaś licznik? Pewnie nie, i to wszystko z winy Hardego, który nie chciał Ci się dać namówić na Diabelce Ale byłby hardkor

W sumie cała dzisiejsza ekspedycja, to wczorajszy pomysł Anety Jeszcze nie zdążyła zjechać z jednej trasy, a już nalegała na następną No i fajnie. Pomysł na przejażdżkę jak znalazł, a i kierunek całkiem sympatyczny, bo dawno tam nie byłem

Co do pogody, to cieszę się z okienka pogodowego, które ponoć otworzył nam Hardy. I coś w tym jest, bo jak tylko nas opuścił, natychmiast zaczęło chlapać z nieba. Mniemam, że tylko u nas, bo pozostali, którzy pojechali zaspokoić niedosyt kilometrów pod skrzydłami naszego zaklinacza pogody, dojechali do domu na sucho

Bardzo wszystkim serdecznie dziękuję za sympatyczne i wesołe towarzystwo na dzisiejszej niedzielnej przejażdżce

Dzisiejsza Ekipa w składzie:

Aneta
Monika
Stasiu
Hardy
Andrzej 62
Michał MT
Krzys80
Matołek

Na pamiątkę galeria pamiątkowych fotek

No to do następnego

Dziękuję Qba84 za obszerną relację

Nie będę ukrywał, że pomimo tak trudnych do jazdy warunków i niebezpieczeństwa upadku, lasy i pola mają w sobie najwięcej uroku. Tym bardziej się cieszę, że zdecydowałeś się na tak długie leśne i polne odcinki.

To rzeczywiście była prawdziwa walka o jazdę w pionie , którą dwukrotnie przegrałem, zaliczając glebę z pokazowym piruetem Niezliczoność potyczek jednak w ostatecznej rozgrywce udało mi się zachować po mojej stronie ratując się w ostatnim ułamku sekundy, a to podparciem nogą, to jazdą na wprost, zakończoną w polu
Walka ta jednak dawała mi sporo strachu, ale i radochy. To była piękna jazda, której nie zastąpi mi żaden asfalt

Jeszcze raz wielkie dzięki dla:

Qby84 za fajną, pełną emocji wspólną wycieczkę
Pietera za wspólny start i odprowadzkę

Co do zdjęć, to na pewno nie oddadzą tych wszystkich emocji i piękna lodowego lasu. Strach było wyciągać aparat na tym lodowisku

Co udało mi się złapać w kadrze, zamieściłem w kolejnej galerii pamiątkowych fotek

No to do następnego

Luty! Groźne słowo dla rowerzysty!

Pomimo braku mrozu i opadów zima pokazała, że ma jeszcze inne asy w rękawie- wszechobecną na jezdni wodę i topniejący w lasach lód...
No cóż, jazda rowerem ma być walką, nie przyjemnością- i w sobotę było ponad 90 km walki.

Odcinki asfaltowe to na umęczenie i schlapanie się w błocie, natomiast las- to inna historia, nawet esencja tej wycieczki.

Po zapoznaniu się z krupą lodową w Grupie, na kolejny wjazd do lasu poważyliśmy się dopiero w Tleniu, po uprzednim podniesieniu morale ciepłym posiłkiem i miejscowym piwem na Przystanku.
I w tamtejszym lesie tleńskim się działo- lód pokryty wodą, przyczepność minimalna, koła buksujące w miejscu, rowery jadące bokiem...

Tak bywa- lekkie przełożenia i prędkość ok. 10 km/ h pozwoliły nam się szczęśliwie wydostać żywymi i całymi...

I było mało- po nudnym i brudnym asfalcie, nie zniechęceni ochoczo wskakujemy w nieznaną nam polną dróżkę w rejonie Skrzynek.

Zamrożone koleiny, takoż wypełnione wodą- trudy drogi wynagradzają nam obserwacje ornitologiczne- podziwiamy kruki i dość pokaźne stado gęsi.

Tak docieramy do Jeżewa i dalej nam ani w głowie asfalt- wybieramy leśne drogi przez Ciemniki- oklepane, tyle razy jeżdżone, ale w takich warunkach to przygoda.

I ten las zamglony... I lód... I trzeszczenie mokrych hamulców... Tego ostatniego w galerii nie będzie, ale podejrzewam, że fotki wykonane przez Tomka dadzą obraz naszego wysiłku Wyprawa mocna, w dobrym stylu

Na koniec podziękowania dla uczestników:

-Matołka

oraz

-Pietera za odprowadzenie pod Czersk Św.

Dziękuję i do następnego

Pretekst jest najważniejszy. Chętnie kawałek pokręcę może uda się odszukać zguby

Na niedzielę:

Pomysł Anety:

Jeśli ktoś ma chęć ruszyć się kawałek w niedzielę - warunek, jak nie będzie padało - to jutro startujemy (jak na razie ja i Aneta) na małą przejażdżkę w kierunku Sartowic.

Cel (pretekst) - poszukiwanie zagubionego w listopadzie licznika Anety . Jak dobrze pójdzie, to może znajdziemy też moją zagubioną w tamtych okolicach kilka lat temu lampkę
Start o 11.03 z Mariny (ławeczki)
Tempo raczej rekreacyjne
Warunkiem wyjazdu jest brak opadów

Zapraszamy również do wspólnego startu , jeśli ktoś miałby ochotę ruszyć się choćby kawałek

No to pozdrowerek

Może coś takiego? Przynajmniej TAM, a powrót się zobaczy, jak będzie

www.gpsies.com/map.do?fileId=twvdnunwjidisufn

Do jutra

To jedziemy!
Fakt, mój błąd z kierunkami wiatru i biegiem Wisły
Niemniej lepiej będzie chować się po lasach.

Po konsultacjach ustaliliśmy z Qbą84, co następuje:

Start z Mariny o 9.47 - sobota
W związku z zapowiadaną pogodą (wiatr) obieramy kierunki bardziej leśne, zostawiając Topolno na inną pogodę.
Planowany kierunek to Osie - Tleń
Planujemy zjeść jakiś posiłek w Osiu lub Tleniu, w zależności od warunków jazdy i sił.
Trasa w opracowaniu, ale nic na sztywno
Tempo spokojne, ale równomierne, aby nie zmarznąć. Postoje owszem, ale bez długiego stania na zimnie, żeby się nie wychłodzić.
Nawierzchnie do ustalenia, ale trochę terenu po drodze musi być

Zapraszamy

Mile widziany również wspólny start , jeśli planuje ktoś ruszyć z nami choćby kawałek

Chętnie kawałek się ruszę. Ale kawałek, dla przyjemności. Wszystko zależy od pogody.
Qba84 napisał: "Trasa jak niżej (wiatr z południa na północ, zatem czołowy w dół Wisły,...."
Nie bardzo rozumiem. Czołowy to taki co wieje w czoło?
No więc jak wieje u nas w dół Wisły, tj. z południa na północ to jest "plecowy" nie czołowy.

A może jednak Płużnica do knajpki?

No to już trochę ogranicza pole wyboru

No to skoro tak, to trzeba rzeczywiście coś skonkretyzować.

W takim razie, wiedząc, jak nie lubisz wersji pociągowych, stawiam na Topolno. Pytanie tylko, gdzie tam można ciepło zjeść?

Niedziela odpada- sprawdziłem prognozy i zapowiadają ulewny deszcz. Pogoda raczej nie do jazdy, biorąc jeszcze pod uwagę porę roku :-/

A znacie ten wierszyk - "Koziołkowi w żłoby dano..."? Bo tak się mniej więcej właśnie teraz czuję, rozdarty pomiędzy chęcią jazdy i w sobotę i w niedzielę, a obawą, że setki, to ja raczej nie dam rady, a jak dam, to mojego tempa na koniec raczej Qba nie dasz rady mi dotrzymać, bo się przewrócisz

Pokusił mnie też Bartek tą knajpką w Płużnicy, której nie dane mi było jeszcze skosztować, więc myślałem, że jak nie na całość, to chociaż naprzeciw ruszyć i wspólnie do stołu zasiąść A niedzielę Krzysiowi podarować, co biedny w sobotę w robocie siedzi i tylko poczytać o wyjazdach może Więc skoro

Qba84 napisał:
to też delikatnie skłaniam się ku niedzieli, a przekraczanie setki przełożyłbym jeszcze nieco w czasie

Krzyś, piłka w grze- na niedzielę też opcja otwarta, zobaczymy jak się temat rozwinie.
Dałem sobotę, bo mnie trochę lepiej pasuje- głównie dlatego, że niedzielę mam na odpoczynek po wycieczce... Zobaczymy, czy ktoś się jeszcze odezwie. PS za tydzien też mam sobotę w pracy, tak, że zostaje mi tylko niedziela... :-/

Tak tak niby wszystko pasi oprócz dnia niestety Kolejna pracująca pod rząd. Może kiedyś tak dla odmiany coś w niedziele rozpiszesz?

To jak? Chyba czas na jakiś konkret? Organizujemy coś?
Zaproponowałbym sobotę, 9: 45 z marinny.
Trasa jak niżej (wiatr z południa na północ, zatem czołowy w dół Wisły, ale ciepło- ok. 5 stopni C) lub coś innego, ale raczej nie mniej jak 80 km.
Jestem otwarty na sugestie

Krzysiu , wiatr i ciepły posiłek to sobota No popa tylko:

www.facebook.com/groups/BartGSRcompany/permalink/1134716286710835/

W sumie gdyby obyło się bez opadów i przy sprzyjającym wietrze choć w jedną stronę
i z opcją ciepłego posiłku to jestem za.

Głosuję za niedzielą.

Jak będziecie w Topolnie to oprócz innych atrakcji jest też do obejrzenia winnica Pod Talerzykiem.
Patrz w Forum: Rowerowe fotozagadki.

W Topolnie jest do obejrzenia zadziwiającę kuriozum geologiczne- śluzowce i zlepieńce plejstoceńskie, czyli wielka wychodnia piaskowca. Prócz tego źródełko św. Rocha i Talerzyk.

W bonusie może być chałpa w Chrystkowie.

Okazja na pierwszą w tym roku seteczkę

To moja propozycja

Nie chce mi się siedzieć w domu cały weekend, ale ciężko coś konkretnego zaplanować na taką pogodową niewiadomą , więc wszystko będzie musiało być zaplanowane na bieżąco Co jedna wróżka pogodowa wróży coś innego, ale z tendencją na dodatnie temperatury i opady.

Ogólne założenia:

sobota lub niedziela, albo jedno i drugie
długość wypadu w zależności od pogody i chęci
wyjazd nie za rano - 10-11, ale można i wcześniej
z pociągiem lub bez
nawierzchnie jak i cała reszta do dogadania
jak nie będzie propozycji, ruszę choćby na krótki wypad.

Jakieś propozycje?

Jeśli ma ktoś jakąś konkretną propozycję, to można od razu coś ustalić. Jeśli nie, będę wpisywał na bieżąco z co najmniej godzinnym wyprzedzeniem, to może się ktoś zdecyduje na wspólny start.