Pozdrowionka z pierwszej w sezonie wyrypy na ulubione Kujawy, tradycyjnie - ze względu na trudność trasy - spóźnione o jeden dzień
Miała być sobota, był poniedziałek- ze względu na okres przedmajówkowy
A i moje propozycje na soboty kwietniowe pozostały bez odzewu...
Tężnia inowrocławska - niczym koń ze staropolskiej encyklopedii - jaka jest każdy widzi
Nie będę się zatem o niej rozpisywał, spacer w jej chłodzie i świeżym powietrzu jest bardzo przyjemnym dla strudzonego rowerowego wędrowca
Oto ona w swej okazałości:
To była przyjemność ją obejść, ale inne cele mnie ściągnęły na Kujawy...
A że z duchami chodzę na rower, z nimi popijam wódeczkę (taka metafora hehe), kilka słów o ludziach dawno zmarłych...
Oto wieś Góra i grób Stanisława Przybyszewskiego, znanego pisarza. Nie będę się roztkliwiał nad życiem i twórczością - kto ciekaw, niech sprawdzi sobie na wikipedii. A zacznę od końca, choć to nie listopad, to przypomnę listopadowy pogrzeb sprzed prawie stu lat...
Wyobraźmy sobie zatem kondukt pogrzebowy - jest jesień 1927 roku - pora zatem pogrzebom stosowna
Kondukt ogromny, liczący sobie coś ponad tysiąc osób...
Kujawy żegnają syna tej ziemi, pisarza... Raczej nie podejrzewałbym ówczesnych (a i pewnie dzisiejszych) kujawiaków o zamiłowanie do literatury - było to zapewnie zorganizowane.
I kogo tu mamy? Na czele- naturalnie obok plebana górskiego - wdowa Jadwiga, była żona innego kujawskiego poety - Jana Kasprowicza (przejechałem też obok jego domu w Szymborzu).
Z ramienia ZLP zmarłego żegnają koledzy pisarze: Karol Irzykowski i Emil Zegadłowicz, który nad grobem wygłosi piękną przemowę.
Dalej miejscowy pan dziedzic Józef Znaniecki z żoną i dwuletnią córeczką Halszką, którą stary i bezzębny już ,,smutny szatan" bardzo lubił.
Dalej kroczą dzieci pisarza - których miał wiele z rozmaitymi kobietami
Na czele dwie przyrodnie siostry - wysoka i piękna Szwedka, ewidentnie dziedziczącą urodę po matce, Dagny - Iwi Bennet (czekając na jej przyjazd z Malmo, ciało literata leżało we dworze w Jarontach chłodzone lodem). Obok eleganckiej Iwi idzie zniszczona biedą, depresją i nałogiem morfinowym Stanisława Przybyszewska z Gdańska. Musiał to być kontrast między wyglądem dwóch sióstr!
Nie ma natomiast synów - brata Iwi, Zenona Westrupa (oboje po Dagny), który właśnie zaczyna służbę w szwedzkiej dyplomacji i jest na placówce w Londynie.
Nie ma też drugiego syna, Bolesława Przybyszewskiego (ze związku z Martą Foerder), muzykologa i komunisty - Moskwa jest za praktycznie nieprzekraczalnym kordonem... Nie ma też sióstr Bolesława- jedna dogorywa w szpitalu psychiatrycznym w Niemczech, druga nie chce znać ojca. Czwarte, nienarodzone, dziecko Marta już przed laty zabrała ze sobą do grobu - Przybyszewski ewidentnie ją wykończył psychicznie.
Stanisława Przybyszewska niebawem (w 1935 roku) sama zejdzie z tego łez padołu- od niebytu uchroni ją po pół wieku później Andrzej Wajda, kręcąc film ,,Danton" (z G. Depardieu w roli tytułowej) wg jej dramatu.
Także Bolesław Przybyszewski dziesięć lat po opisywanych wydarzeniach wyląduje w zbiorowej mogile - aresztowany za homoseksualizm (ale za to się nie wiesza, nawet w przodującym ustroju), dostanie ,,dziesięć lat bez prawa korespondencji" za szpiegostwo.
Chyba szczęśliwe życie miała tylko Iwi z Zenonem - oboje mieli szczęście być adoptowanymi przez skandynawskie znaczne rodziny... Dla Iwi była to jedna z dwóch podróży do Polski, Zenon bywał częściej, także po wojnie... Oboje dożyli lat osiemdziesiątych.
Pozostali uczestnicy? Dziedzic Znaniecki został zamordowany (kiedyś pisało się przez ,,najeźdźców hitlerowskich", teraz często nie pisze się nic) jesienią 1939 roku. Halszka Znaniecka zginęła w wieku niespełna dwudziestu lat w czasie oblężenia Poznania w okolicznościach mi nieznanych...
Meteor Młodej Polski - tak, zabłysnął i zgasnął, a wielu ludziom zmarnował życie- i to głównie kobietom z którymi był związany i swoim porzucanym dzieciom...
,,Za sto lat wszystko przejdzie" - jak zwykł mawiać w czasie popijaw kończących się delirkami... I, faktycznie, minęło sto lat i przeszło...
Spójrzmy na tę kolumnę (jeśli ktoś zainteresowany, to mogę dać fotkę ze zbliżeniem na medalion):
Żeby nie było za ponuro, oto most kolei wąskotorowej k. Przybranowa
Pozdrawiam tych co przeczytali moje wypociny; fajna - jak się okazuje tężnia inowrocławska jest spokojnie w zasięgu jedniodniowej, rowerowej wycieczki, nawet bez pociągu, tak, że polecam miejscówkę