Przyszedl wiec czas podsumowania dzisiejszego wyjazdu. Pomimo wielu watpliwosci dotyczacych pogody ,deszczu i wiatru - udalo nam sie zalapac dzisiaj na piekna pogode (ta sama zreszta co wyprawa ogniskowa-tez pewnie nie narzekaja:) Jak na grudzien to chwilami robilismy duze oczy bo wygladalo to jak srodek wrzesnia
Cos pieknego
Niech zaluja ci ktorzy dzisiaj przesiedzieli ta piekna niedziele na kanapach przed tv
Na starcie pojawilo sie 4 jezdzcow i o 7:50 ruszylismy w strone wschodzacego slonca (prawie w tym kierunku:)) zgodnie z planem. Szybki przelot do Malego Komorska gdzie wyjechal nam z Nowego nieoceniony kolega Chunk przebierajacy juz nogami w rowerowym glodzie kilometrow
Juz po chwili wspinalismy sie sciana placzu czyli lokalna burmistrzowka w strone Zdrojewa - krew ,pot i przeklenstwa laly sie z nas litrami. Solidna gora pokonana wiec w Zdrojewie zaopatrzylismy sie w napoje energetyczne na stacji paliw i juz przygotowani totalnie moglismy zanurzyc sie zielona sciane lasu:) Czyli cos co tygrysy kochaja najbardziej
Przepiekne scenerie,ladne ubite szutry i przyzwoite miejsca postojowe pozwolily nam z bananami na twarzach szybciutko pokonac 60km do Tlenia na zaplanowane pierogowe szalenstwo
Po drodze stracilismy jednego z kompanow czyli sldtwa ktory mial ograniczenie czasowe i musial pojawic sie w Grudziadzu predzej od nas :/
Nie sposob opisac miejscowosci przez ktore jechalismy gdyz nie bylo ich za wiele
Byl las ,las i las ktory poganial wszystko lasem
Trasa po czesci improwizowana szczegolnie w okolicach Tlenia - pozwolila nam zdobyc ta dosc oklepana miejscowke z calkiem innej perspektywy niz nudna rowerowka z Osia
Szczegoly trasy w ponizszym linku :
www.endomondo.com/workouts/449508156
Humory dopisywaly po napchaniu kiszek i dopelnieniu mocy "izotonikami" i moglismy ruszyc na perelke trasy czyli lesna odcinek wzdluz jeziora Zur do miejscowosci o tej samej nazwie. Byla to dla nas swieza eksploracja ,gdyz tylko nieobecny kolega sldtwa deklarowal sie ,ze tamtedy jechal. Z dusza na ramieniu zaglebilismy sie w pierwszy zjazd na prawo w las i..... i okazalo sie ,ze to byl strzal w dziesiatke. Klimatyczne bagna,wysoki gesty las, rzeczki,strumienie i powalalone drzewa budowaly niepowtarzalny klimat
Zdazylismy to tylko liznac ze wzgledu na zblizajace sie ciemnosci wiec jest to miejsce ktore na wiosne odwiedzimy ponownie w celu zaogniskowania sie obok cudnego mostka przez rzeke
Przygoda z lesnymi duktami i fajnymi pozarowkami skonczyla sie w miejscowosci Zur gdzie wyskoczylismy na asfalt z lasu jak oddzial Czerwonych Kmerow z dzungli
Tutaj juz ze sporym zapasem czasowym ruszylismy nieutuleni w zalu z powodu krotkiego dnia dosc juz oklepana trasa asfaltowa przez Jaszcz,Czersk Swiecki,Busnie,Grupe do Grudziadza.
Puknelo mi dzisiaj naprawde fajne 116km i szlag czlowieka trafia,ze mamy zime i o 15:30 zachodzi slonce :/ Rowerowalismy dzisiaj w skladzie:
sldtwa
Marcin HD
Chunk
Wojtino
Bartek
Dziekujemy za pozdrowienia telefoniczne od ekipy ogniskowej ktora tez nakrecila dzisiaj zacne kilometry nie tak daleko od nas. Szczegolne dzieki dla moich kompanow za to ,ze przymkneli oko na moja niedyspozycje formy na koncowych kilometrach - szczegolnie ucierpial Wojtek ktory prawie holowal mnie do Grudziadza
Dziekuje i do nastepnego:)
p.s
Koledzy wrzuca pare zdjatek - ja jutro dorzuce kilka od siebie