Na stronie Polska na Rowery znajduje się artykuł o powyższym tytule. Postanowiłem założyć ten wątek na naszym forum, ponieważ uważam, że jazda po jezdni jest daleko mniej straszna, niż "na mieście" malują. Nie namawiam nikogo do wjazdu na bardzo ruchliwe, wielopasmowe jezdnie w godzinach szczytu, ale w Grudziądzu niebezpiecznych ulic jest mało i to z reguły tylko w niektórych porach dnia. Większość ulic nadaje się do bezpiecznej jazdy jezdnią. Nie mam generalnie nic przeciwko powolnej jeździe rowerem po chodniku z poszanowaniem bezwzględnego pierwszeństwa pieszych. Bardzo często widuję jednak dorosłych rowerzystów na chodnikach wzdłuż mało ruchliwych jezdni, a także rowerzystów rozpychających się wśród pieszych i wyzywających, jeśli pieszy niedostatecznie szybko usunie się z drogi.
Kiedyś wracając niedzielnym popołudniem z rajdu rowerowego, który zakończył się w okolicy ul. Portowej, widziałem tabun rowerzystów, którzy wracali z tegoż rajdu jadąc po chodniku na Chełmińskiej. Ja pojechałem jezdnią do Tytoniowej. Na całym odcinku od Gdyńskiej zostałem wyprzedzony przez 3-4 samochody, czyli Chełmińska była wtedy mało ruchliwa i można było bezpiecznie pojechać jezdnią. Mam wrażenie, że u wielu ludzi jazda po chodniku jest po prostu przyzwyczajeniem.
Dziś musiałem gdzieś pojechać na terenie Grudziądza - ok. 6,5km w jedną stronę. Większość trasy można pokonać po ddr-ach lub bocznych ulicach, ale pewien odcinek trzeba było pokonać na ul. Kraszewskiego, ul Rapackiego oraz ul. Waryńskiego (od Czarnej Drogi do dawnego Stomilu). Paradoskalnie - przy dużym ruchu było bezpieczniej niż przy małym ruchu - kierowcy jechali powoli i ostrożnie, nikt nie szarżował. Bezproblemowo dało się jechać po jezdni, nikt nie trąbił, nie wyzywał, nie wyrzucał na chodnik, nikt nie wyprzedzał na grubość lakieru. Moje tempo to ok. 20km/h. Trzeba tylko jechać metr od krawężnika, sygnalizować manewry, korzystać z lusterka wstecznego (nieobowiązkowe, ale zdecydowanie polecam) i jechać generalnie ostrożnie, ale asertywnie. Przy takiej jeździe można wykonywać nawet skręt w lewo mając za plecami śmieciarkę.
Ani przez chwilę nie czułem, żeby było niebezpiecznie. Nie wyobrażam sobie pokonywać tę trasę po chodniku tam, gdzie na ma infrastruktury rowerowej (może z wyjątkiem mostu przez Wisłę).
Zapraszam do dyskusji.