Czas ostatnio jest u mnie towarem deficytowym dlatego tak dużo go upłynęło przed kolejnym wpisem. Wczoraj jednak znowu ruszyłem. Tym razem celem był obiekt oznaczony na mapie jako kamienna twarz. Tak jak ostatnio ruszam drogą marnych mostów, jednak tym razem przy skrzyżowaniu z czarnym szlakiem odbijam w drugą stronę.
W tym miejscu łączą się 2 piesze szlaki zatem ruszam nimi. Jest to typowy szlak pieszy
Jak to szlaki piesze mają w swoim zwyczaju bywają trudne dla rowerów.
Wspinam się rowerem na górę i stwierdzam, że jednak łatwiej będzie znaleźć cel z drugiej strony. Cofam się zatem i szukam drobnego odbicia. Jakiejś delikatnej ścieżki zaznaczonej na mapie. Znajduję coś co w ostateczności można nazwać ścieżką. Jechać się nie da, więć pcham rower. Zirytowany, że chyba źle idę chcę się cofnąć, myślę, że wejdę na widoczny kawałek płaskiego teren. Rozglądam się za jakimś wielkim kamieniem, bo sobie wyobrażałem tę kamienną twarz, znajduje jedynie coś takiego
Chyba udało się odnaleźć cel. Wracam zatem na szlak i po raz kolejny zdobywam szczyt. Następnie na rozjeździe szlaków wybieram łagodniejszy żółty, z niego po chwili też zjeżdżam, bo jedna ze ścieżek ma łagodniejsze zbocze. Dojeżdżam do drogi w Dolinie Świeżej Wody.
Był to zjazd z powyższej góry.
Z Doliny Świeżej Wody wjeżdżam piękną ścieżką
w Dolinę Ewy:.
Stąd już jest bardzo blisko do ulicy Kościerskiej, która wyprowadza mnie z TPK.