Powiem szczerze, że nie opłaca mi się na sam weekend w takim rozumieniu, jak napisał Maku i zapewniam, że wcale nie chodzi o finanse. Piszę o kalkulacji czas podróży/czas pobytu plus wszystkie dolegliwości związane z bujaniem na promie
Trzeba dojechać na prom, potem podróż promem, która trwa ponad 12 godzin w jedną stronę.
A więc:
- piątek zaraz po robocie trzeba grzać do Gdyni na wieczorny prom, by w sobotę rano zlądować w Szwecji.
- w niedzielę rano trzeba wsiąść na prom, by późnym wieczorem dotrzeć do Gdyni.
- na rowerowanie zostaje jedynie sobota i można myśleć jedynie o jakimś kółeczku, bo trzeba w sobotę wieczorem zlądować blisko portu.
Nieopłacalne, więc jeśli miałbym się pokusić, to muszę mieć co najmniej tydzień wolnego.
A na weekend, to chętnie nad nasze, polskie morze
Pozdr