Zalew Koronowski

  • Drukuj

Zalew Koronowski

        Wypad zaliczam do bardzo udanych... Moje sprawozdanie może być niekompletne, ponieważ w drugim dniu grupa uległa rozbiciu na dwie mniejsze z racji różnic w planach i preferowanym stylu podróży. Pierwszy dzień spędziliśmy wspólnie podróżując 9-cioosobową grupą - najpierw pociągiem do Koronowa, a później, trochę błądząc dotarliśmy do miejscowości Pruszcz k. Mąkowarska. Żółtym szlakiem dotarliśmy do miejsca naszego noclegu, gdzie pełen podziwu patrzyłem na trójkę "twardzieli" rezygnujących z dobrodziejstw wynalazku zwanego namiotem.

Ponieważ godzina była jeszcze wczesna, udało mi się namówić kilku uczestników na mały wypad. Zachęceni pięknym słońcem wpadliśmy na pomysł powędrowania nieco dalej, w wyniku czego dotarliśmy do Tucholi. Powrót przypadł nam po zmroku. Piękną nocną jazdę umilały nam zapachy świeżo skoszonego zboża, lasu oraz księżyc w pełni, wyjątkowo duży i jasny. Na miejsce noclegu trafiliśmy już bez trudu, choć w ciemnym lesie ciężko było zdecydować, w którą stronę skręcić...

        Dzień drugi przywitał nas pięknym wschodem słońca, zapowiadającym kolejny dzień pięknej, słonecznej pogody. Była jeszcze wczesna godzina, kiedy przyszło nam rozstać się z pieciorgiem naszych kompanów, którzy zmuszeni obowiązkami udali się w kierunku stacji kolejowej, planując powrót do domu. Ja swojego pozostania nie żałuję, ponieważ dopiero w drugim dniu ukazały nam się przepiękne krajobrazy Zalewu Koronowskiego...

        Trzeci dzień przyniósł nam moc kolejnych wrażeń, pięknych widoków i przyjemnych kąpieli. Kto z nami nie był może tylko żałować i pooglądać kilka fotek, które udało mi się "strzelić". Niestety późnym popołudniem, zgodnie z harmonogramem, nasze jednoślady pokierowały nas do Pruszcza Pomorskiego, skąd pociągiem udaliśmy się już do Grudziądza.