TEMAT: Śmieszne czy odjazdowe gadżety rowerowe ((o;

zdecydowanie wolę powerbank, mieści mi się w każdej kieszeni i nie tylko jest mniejszy, ale i ładniejszy o wadze nie wspomnę

Coś dla właścicieli smartfonów o słabej pojemności baterii na dłuższe wypady za miasto Z cyklu zrób to sam - silnik krokowy, regulator napięcia oraz adapter USB

Moim problemem w latach wczesnodziecięcych było posiadanie 10 groszy. Tyle kosztowało zrobienie kółka naokoło dwóch bloków na rowerze właściciela - jedynego szczęśliwego posiadacza tego cuda... Nie było zmiłuj, nie pomagały usilne prośby: "Daj się jechnąć. Później zapłacę". Nie było borgowania, nic na krechę

Kolejka chętnych i tak się ustawiała. Trwało przez pewien czas, aż i inni nie stali się "szczęśliwymi posiadaczami..." Wtedy interes pierwszego właściciela się skończył

bro napisał:

O Taaaaaaaaak, to był prawdziwy hit

Dla tych, co nie pamiętają:

kolorowe kulki i kawałek plastiku butelki przy kole. to był mój "tuning" z lat 90tych

Jak czytam, rowery się zmieniają, a jednak dalej wielu ma chęć być słyszalnymi głośno i terkotliwie. Tak jak za moich dziecięcych lat

wow Ja za młodego wkładałem plastiki w chamulec Ale to chałasowało

Hmm fajna opcja, widział ktoś coś takiego w Polsce?

Czyli czego to ludzie nie wymyślą

Na początek marzenie z dzieciństwa Gdybym miał coś takiego będąc jeszcze w podstawówce, to byłbym niezły gość